Jeden z użytkowników twittera, dominobb (swoją drogą bardzo polecam profil Dominika, facet wyróżnia się olbrzymią wiedzą na temat gór, szczególnie tych wysokich), wrzucił na swój profil zdjęcia Davida Liaño, przedstawiające zbocza Everestu pod tegorocznym sezonie na zdobywanie najwyższej góry świata. Być może części wspinaczy one nie wzruszają, być może część się do takich widoków przyzwyczaiła. Niemniej dla tych, którzy w rejonie Base Camp pod najwyższą górą świata nie bywają zbyt często, albo nie były nigdy, góry śmieci na fotografiach wywołują co najmniej gęsią skórkę i obrzydzenie.
Oczywiście podaję przykład Everestu, choć nie tylko u jego stóp jest problem. W zasadzie wszędzie, gdzie komercyjne wyprawy (ale nie tylko) pojawiają się z większa częstotliwością, problem śmieci istnieje. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę ten tekst.
„Od 2014 r. wspinaczom w Nepalu grożą kary pieniężne, jeśli po zakończeniu wyprawy nie zdołają osobiście znieść z Mount Everestu co najmniej 8 kg śmieci. Dzięki nowym przepisom udało się już w ten sposób usunąć 16 ton śmieci. Nie zmienia to jednak faktu, że każdej wiosny licznie przybywające wyprawy dokładają od siebie kolejne kilogramy odpadów, zarówno w obozie bazowym, jak i w pomniejszych przystankach na szlaku do szczytu. Są to butle tlenowe, puszki po jedzeniu, sprzęt wspinaczkowy i kempingowy, butelki itp.(…) Według Komisji Ochrony Środowiska ONZ od czasu pierwszych wypraw górskich w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, na Mount Evereście wyrzucono ponad 140 ton śmieci, z czego tylko część nadaje się do recyklingu”.
Po załączonych fotkach widać, że „systemowe rozwiązania” zaproponowane przez rząd Nepalu nie działają tak jak powinny. Co jest tego przyczyną? Moim zdaniem nie pozostawianie śmieci GDZIEKOLWIEK, nie tylko w górach, to kwestia, którą powinno się wynieść z rodzinnego domu. Moi rodzice nie chodzili nigdy po górach, ale od najmłodszych lat byłem uczony, że ZAWSZE, kiedy mam do wyrzucenia choćby najmniejszy kawałek papierka, muszę skierować się z nim do śmietnika. Jeśli takowego nie ma w pobliżu, to dotąd noszę śmieci ze sobą, aż odpowiedniego miejsca do pozbycia się ich nie znajdę. To jest podstawowa zasada współżycia, bycia częścią większej całości, społeczeństwa, zasada uniwersalna. Przede mną tych śmieci tu nie było – nie będzie też wtedy, kiedy to miejsce opuszczę. Tu nie ma żadnego „ale”, pola do dyskusji. Osobiście szlag mnie trafia, a moje małe serduszko wzywa do Jihadu przeciwko wszechobecnej bezmyślności, kiedy widzę, jak gość pali papierosa na szlaku na Kasprowy Wierch, gasi go o najbliższy kamień, a „peta” wyrzuca w krzaki. Zwracam oczywiście uwagę, że wystarczy to włożyć w torebkę, butelkę, i wyrzucić do najbliższego śmietnika, skoro już musi palić w Parku Narodowym (sam palę, ale nigdy w Parku, ale co kto lubi). Reakcje bywają różne (to, że w większości to chamskie odzywki „na odwal się”, nie zniechęca mnie do dalszej edukacji, wręcz przeciwnie). Podobnie sytuacja powinna wyglądać w górach najwyższych. Jeśli wniosłem do bazy ciężką puszkę z konserwami, to, lżejsza po opróżnieniu, puszka tym bardziej nie obciąży mi plecaka/torby w drodze powrotnej.Nie róbmy z siebie ofiar losu niezdolnych do tak oczywistych zachowań jak sprzątanie po sobie, bo nikt tego za nas nie zrobi.
Co do jednego jestem pewien – w górach najwyższych, a więc również na Evereście, powinna obowiązywać zasada, że każdy uczestnik wyprawy zabiera ze sobą wszystko co przyniósł, jeśli nie jest w stanie zebrać pozostałości własnoręcznie, powinien zapłacić tym (pracownikom agencji), którzy zrobią to za niego i po takim delikwencie pod górą nie zostanie żaden ślad. Niestety, to tylko teoria, podstawy edukacji na temat szkodliwego oddziaływania człowieka na przyrodę, a jak wiemy, edukacja nie zawsze wystarcza. Dlatego Nepal wziął się za wielkie sprzątanie, o którym mowa była w tekście, do którego link zamieściłem w poprzednim akapicie, a w górach mniejszych powstają takie akcje jak „Czyste Tatry”. Tutaj każdy z nas może dołączyć do akcji sprzątania naszych kochanych, rodzimych gór. Akcja odbywa się corocznie, z grubsza rzecz ujmując, polega po prostu na wybraniu się z partnerem/partnerką na szlak i oczyszczenie go z tego, co pozostawili turyści. Jeśli chcecie uczestniczyć w tej ważnej akcji, zamieszczam link do wydarzenia na Facebooku, w nim znajdziecie wszelkie szczegóły Czyste Tatry – wydarzenie na Facebooku.
W tym roku ja również, o ile tylko pozwolą mi na to obowiązki, wybiorę się do Zakopanego, by uczestniczyć w akcji sprzątania polskich gór. Z zapowiedzi rzecznika ostatniej polskiej wyprawy na K2, Michała Leksińskiego wynika, że w akcji wezmą udział również ekipa #K2dlaPolaków. W jakim zakresie – szczegóły wkrótce 😉
Powiedziałam w takim razie z ekipą #k2dlapolakow🙂— Michal Leksinski (@michalleksinski) May 30, 2018
Dbajmy o planetę, bo mamy ją tylko jedną.