Podczas spotkania autorskiego w jednym z warszawskich salonów Empik prezes Polskiego Związku Alpinizmu, Piotr Pustelnik opowiadał o swojej książce „Ja, pustelnik” napisanej wspólnie z Piotrem Trybalskim. W trakcie spotkania himalaista odpowiadał na pytania uczestników, m.in. te dotyczące zimowej wyprawy na K2.
„W himalaizmie zimowym 10% czasu poświęca się wspinaniu, a 90% siedzeniu w bazie. Latem te proporcje są inne, wspinanie to 70% czasu, a siedzenie w bazie 30%. Z tego względu himalaizm zimowy mi nie odpowiada, ale doskonale rozumiem, że odpowiada on części moich kolegów, dlatego ich wspieramy”. Zapytany o szanse jakie daje wyprawie na zdobycie K2 zimą odpowiedział: „Kiedy mówimy o liczbach, to szanse są pół na pół – wejdą lub nie. Natomiast uważam, że ten zespół, kiedy tylko dopisze pogoda, ma szanse zdobyć K2 zimą.” Szczególnie ciepło wypowiadał się o Januszu Gołąbie.
Pustelnik poruszył też kwestię, która do tej pory nie była omawiana w związku z narodowymi wyprawami, a która najwyraźniej stanowi głębsze zagadnienie. „Uczestnicy wyprawy muszą zrozumieć, że tworzą team. Tylko takie działanie przyniesie sukces. Nauczeni doświadczeniem poprzednich wypraw chcielibyśmy też uniknąć sytuacji, kiedy każdy z nich zajmuje się social mediami, wrzucaniem informacji na swoje strony, na Facebooka. Podjęliśmy decyzję, że wszystkie informacje od uczestników wyprawy będą spływać do jednego kontaktu, który będzie odpowiedzialny za publikowanie ich w poszczególnych kanałach kontaktu. Himalaiści powinni być skupieni na wspinaczce”.
Piotr Pustelnik odniósł się także do pytań o swoją działalność w Polskim Związku Alpinizmu. Na początku z szerokim uśmiechem powiedział, żeby go nie pytać dlaczego został Prezesem. I dodał: „Bardzo mi zależy na tym, aby nasz Związek był Związkiem Sportowym i profesjonalnym. Do tej pory pracownicy działali w nim społecznie, za darmo. Jeśli mówimy o profesjonalizacji, to chciałbym, aby większość pracowników dostawała za to pieniądze, chciałbym zatrudnić menedżerów, specjalistów, którzy znają się na swojej pracy i będą za to otrzymywać wynagrodzenie”.
Rozwinął tę myśl mówiąc o przyszłości związku: „PZA jest związkiem sportowym i wszyscy musimy mieć tego świadomość. Nie możemy działać w ten sposób, że finansujemy kilkanaście wypraw w Himalaje i Karakorum w roku, a zaniedbujemy wspinaczkę sportową, która jest od niedawna dyscypliną olimpijską. Tak było kilkanaście lat temu, do tego doszła duża liczba wypadków, która doprowadziła do luki pokoleniowej. W takiej sytuacji się znaleźliśmy i musimy się z tym zmierzyć. Wszyscy chcą jeździć w góry wysokie, a niewiele osób chce się wspinać w skałkach, czy na sztucznych ścianach. Chcielibyśmy wraz z pracownikami stworzyć sieć obiektów, na których będzie się szkoliła przyszła kadra, która będzie zdobywała medale na imprezach rangi światowej. W tym kierunku chcemy podążać”.